niedziela, 27 października 2013

miłość niejedno ma imię:)

Gdy prowadziłam sklep i z przyjemnością (wątpliwą) zasiadałam za ladą (no dobra, biurko to było, żadna lada), miałam okazję spotkać pana, który to, po miesiącu codziennego przetrzebiania wieszaków, wyznał mi miłość. I nieważne było, że brzuszek ciążowy ledwo bluzka skrywała. Ani to, że kolejne dzieci w domu na pracującą matkę czekały. Pan od rajstop (zaraz dojdziemy czemu tak) wielbił mnie miłością wielką. Miłością, dla której nic ani nikt przeszkodą nie był (nawet ojciec dzieci moich).
Był to człowiek w średnim wieku. Włos nieco siwizna przypruszyła, ale oko nadal bałamutne i świdrujące. Przychodził do mnie codziennie. Przez miesiąc czasu dzień w dzień. Gmerał niby między wieszakami a okiem zarzucał za biureczko. W mojej ocenie był to człowiek lekko wycofany (niezłe lekko, spotykałam takich, co to po minucie seks proponowali) i bojaźliwy. Zawsze gładko przyczesany, w spodniach na kancik, pachnący wodą kolońską, od której notabene mdłości dostawałam. Nie wiem czy w jakiś sposób pana owego zachęciłam, ale gdzieś po miesiącu codziennej wymiany sklepowej uprzejmości, nastąpił przełom kontaktów naszych.
Pamiętam jak dziś. To był poniedziałek. Około południa otworzyły się drzwi sklepu i nim zobaczyłam otwierającego, z impetem wdarł się do środka zapach wody kolońskiej. Za nim wparował właściciel, który trzęsącymi się rękoma rzucił mi pakunek na biurko i znikł tak szybko, jak długo zapach wody kolońskiej po nim pozostał. Patrzyłam na pakunek obwiązany złotą tasiemką i sama nie wiedziałam co z nim zrobić.
Nie zwykłam przyjmować upominków od obcych bądź co bądź facetów, bo malutka nie jestem i wiem, że za cukierek zapłacić należy. A ja do płacenia w tym temacie nie bardzo. Nawet bardzo nie bardzo.
No, ale....
Gość się zmył, otwieram...
w środku dezodorant i coś tam w kulce z kioskowego kompletu. Ale to nie wszystko!
w celofanie-rajstopy! beżowe!! z połyskiem!!! (dobrze, że nie z klinem), a na rajstopach (opakowaniu ściślej rzecz ujmując) naklejona kartka ze starannie wypisanymi, trzęsącą się ręką zapewne-słowami:
(pisownia oryginalna)

Jesteś piękną panią. Taką piękną jak róża. Jesteś blondynką wymarzoną, zostań dziewczyną moją, czyli  żoną. Jesteś bardzo mądra i dobra. Jesteś jak pani z telewizji, bo się uśmiechasz a Twoje oczy się świecą. Chciałbym się z Tobą ożenić. Będę szczęśliwy jak odpowiesz "tak".Nie mów"nie". Co będziesz chciała, to będę robił. Ten prezent jest dla Ciebie, ode mnie, znaczy od Henia. Kupię Ci jeszcze inne, jakie tylko zechcesz. Wiem, że masz męża ale nie szkodzi. 
Nazywam się ( tu podaje imię i nazwisko)  i mieszkam (a tu kompletny adres).
Jak chcesz się spotkać ze mną, dzwoń (i tu numer tel).....i proś Henryka!



...jakby któraś do mnie przyjechała i mnie nie zastała, znaczy....zdecydowałam się.



marta





środa, 23 października 2013

pół centymetra! ma znaczenie?

Siostro!

powiedz mi, co robisz, gdy otwierasz laptopa w pierwszej kolejności?
Ja sprawdzam pocztę.
I dziś popijając poranną kawę, tak właśnie zrobiłam.
O mało się nie zakrztusiłam, gdy oczom mym ukazał się mail od niejakiego Dawida Morskiego, z wyłuszczonym bezpruderyjnie tekstem: powiększ penisa o 7,5 cm. Zwiększ potencję o 200%.
Jeszcze nie otworzyłam tej wiadomości, choć kusi mnie coraz bardziej, odkąd spostrzegłam, że posiada załącznik:P I tak sobie dumam i zastanawiam się z deka, czy ja mam sobie tego penisa powiększyć? (no, chyba jasne, że jak sobie to u Karola) i dlaczego akurat o 7,5 cm? a może wolałabym o 7! albo o 8! (a co się będę pieprzyć-oj dosłowność się wdarła). No, skąd ten 0,5 cm akurat??? to tak jak w butkach, połóweczką polecieli. No, ja to się prze państwa nie znam...no, może ten pół centymetra ma jakieś znaczenie, ja nie wiem. Tyle, że mi połówka jakoś do penisa nie pasuje i już. A co z tą potencją? Zwiększyć o 200%. A cóż to znaczy? Dajmy na to, jak facet ni hu hu, znaczy wcale-to jak mu zwiększę o 200%, to czy coś to zmieni? czy tylko jeszcze bardziej będzie mu zwisało (o! i kolejna dosłowność). A jak facet może sporo, a chciałybyśmy ciut, ciut (no więcej troszeńkę) a załadujemy mu te 200%, to czy nazajutrz będziemy chodziły okrakiem? no właśnie...
Nie wiem, skąd Dawid Morski sobie wykalkulował, że ja akurat jego pomocy potrzebuję, ale skoro to taki dobroczynny człowiek, to jakoś tego maila, pominąć zupełnie nie umiem.

mam nadzieję, że w załączniku nie ma fotek pokazujących Dawida "przed" i "po" kuracji. To by było przegięcie-niesmaczne! niezdrowe! i kompletnie pozbawione jakiegokolwiek taktu!

Wiem, że byłabyś równie oburzona, co ja.



dobra, dobra;)
wysyłam Ci kopię:P:P:P




marta

.......................................................................................................

Siostro ma Najdroższa !


Ja też dzień zaczynam od sprawdzenia poczty, ale cóż się dziwić jak my syjamskie przecie !
Wiesz co dobre pytanie z tym 7,5 cm ??!! W Polsce połówek nie uświadczysz, tylko pełna rozmiarówka, no chyba że to teraz norma unijna jakaś, mhm.... jak normują wielkość, długość, obwód marchewki, to czemu by nie unormować rozmiaru penisa (przecie w wyglądzie podobne no nie ?? :P ) Mnie też te 0,5 cm ni chu...chu do penisa nie pasuje, nie i już. A co do potencji zwiększonej o 200 %... No matulu kochana, producent chce "Nas" zajeździć ?? :P no wyobraźmy sobie chłopa jurnego, co mu tylko plemniki dziury w mózgu wypaliły, który taką magiczną miksturę zażyje :D toż to nogi jego kobiecie długo się nie złożą :P I żadne magiczne zaklęcie ich na powrót nie złoży :P Żadne machanie czarodziejską różdżką jej nie pomogą....A tak swoją drogą, to chętnie bym się spotkała z tym Panem Dawidem M. i o tych 0,5 cm podyskutowała...

Twoja oddana Sis

Majka

A Wy co o tym sądzicie ZaGAJAczki wieczorne ?? :)

P.S. A taki tekścik mi się przypomniał: :P:P:P

1. Potrzebne jest 7 sekund żeby jedzenie z buzi przeszło do żołądka

2. Ludzki włos wytrzymuje obciążenie 3 kg

3. Długość męskiego penisa jest równa długości kciuka razy 3

4. Udo jest tak twarde jak cement

5. Serce kobiety bije szybciej niż mężczyzny

6. Na każdej stopie mamy ok. tysiąca miliardów bakterii

7. Kobieta mruga dwa razy szybciej od mężczyzny

8. Używamy 300 muskułów tylko, żeby utrzymać balans jak stoimy

Kobiety już dawno przeczytały ten post. Mężczyźni w dalszym ciągu oglądają
swój kciuk....



czwartek, 13 czerwca 2013

I jeszcze jeden i jeszcze raz!!!!

Siostro!

Dziś Twoje Święto, więc świętuję!
(obiadu nie zrobiłam, bo jak święto-to przy garach stać nie będę!)

I tak myślę sobie, że jak to fajnie, że Cię mam...
że zawsze mogę zadzwonić, bo zawsze odbierzesz.
że zawsze mogę się wyżalić, bo wysłuchasz.
i pośmiać jak wariat, bo wtórować będziesz.
i pomilczeć mogę, bo Ty to rozumiesz

I nie muszę słów ważyć, bo się dystansujesz.
i popukać w czoło mogę, bo przecież odpukasz.
I pośpiewać mogę, bo Ty też fałszujesz:)
i tęsknić nie muszę, bo w mig to wyczuwasz...
...i jesteś.

I choć Cię nie lubię, boś młodsza cholero!
To kocham najszczerzej,
jak się kochać może.

Dobrze, że jesteś...
nie przestawaj!
bądź!

bo z Tobą wszystko mogę.
a lubię móc :)



100 LAT MAJCIKU!!!

twoja star(sz)a siostra:*

marta




środa, 5 czerwca 2013

Mamy cza(t)d!

Jesteśmy wielkie!!!
Już nie będzie się nam rolowało, zwijało i ładowało!
Mamy swój czadowy czat!!!
Jupppiiii:))))

Dziewoje, czatujemy!


zaGAJAczki :*

poniedziałek, 3 czerwca 2013

oczy szeroko zamknięte

Jak już wiecie, dzisiejsza noc minęła mi na czuwaniu.
Uprzedzam pytania: nie, nie jestem zmęczona.Cieszę się, że nie musiałam nosić, wystarczyło, że byłam obok.
I tak mnie naszło na podsumowania.
Bo odkąd urodził się Tosio, nie przespałam ani jednej nocy.A to za moment pięć lat.
A przez te pięć lat, bywały lata, że spałam maks 3 godziny na dobę (przecież przy dzieciach w dzień nie odeśpisz).Trochę trudniej było w ciąży, bo oko leniwsze i niechęć do wstawania większa-ale znośnie całkiem.
Teraz praktycznie sypiam cudownie.Budzę się tylko na karmienia.Czasem dwa razy, czasem jeden.Nie pamiętam kiedy tyyyyyle spałam.Dziewczyny łaskawsze.
Więc jak się przydarzy bezsenna noc, nic mnie to nie kosztuje.Naprawdę.
Wyparłam stwierdzenie, że należy się wysypiać.
Oszukałam organizm skutecznie.
Nigdy nie czułam się źle z niewyspania.
I doszłam do wniosku, że sen jest przereklamowany.
Więc nie śpię dalej.

zaGAJAmy??? :)))



marta


............................................................................................

niedziela, 2 czerwca 2013

"Szał ciał"

Droga Sis,

Dziś postanowiłam trochę zaszaleć... Oko swe otworzyłam skoro świt, głowa odpuściła więc postanowiłam się wyspać (kogut wyćwierkał 10). Leniwie przeciągając się w głowie zaświtała mi myśl... A jakby tak udać się do świątyni rozpusty i trochę zaszaleć?? Jak pomyślałam tak,też zrobiłam. Wyrychtowana, z błyskiem obłędu ciuchowego w oku, z kartą w jednej łapce postanowiłam udać się na ZAKUPY :D
Z wielką nadzieją przekroczyłam próg świątyni i udałam się w poszukiwaniu wymarzonych spodni... I tu zaczyna się moja dzisiejsza histeryja!!
Sklep nr 1 - na warsztat poszły owe spodnie - mój mast hef - i co ??i jedno wielkie gówno!! Bo albo ja jezdem jakaś kuźwa niewymiarowa(sama dobrze wiesz,że do szczuplaków, szkieletorów mi daleko, ale za to ile ciałka do miziania :P chłop się cieszy :D), albo szyją jak na trupa!!Bo jak tu się wciśnie, wgniecie i przyklepie, to na dupsku szef mało nie pójdzie :P:P:P I jeszcze te cholerne ekspedientki - "Jak Pani cudownie w tych spodniach wygląda!!", no szyte jak na Panią!! - taaaaa - tylko,że ja kroku zrobić nie mogę, bo każdy milimetr tkaniny, tnie moje cielsko jak najostrzejsza brzytwa, nie mówiąc już o tak prozaicznej czynności jaką jest oddychanie..Patrzę ci ja na rozmiar a tam jak wół - moje 42, biorę 44 (ehh może te lody od grycana dorzuciły mi kilka kilo w kilka minut:P), a te wiszą na mnie jak na jakimś słupie - ehh myślę w dupie z tym sklepem idę buszować dalej.. ale sytuacja powtarza się w sklepach nr 2,3,....10 O_O zrezygnowana udaję się na to co tygryski lubią najbardziej, czyli....działy dziecięce :D
A tam kuźwa oczopląs jakich mało,zez rozbieżny, oślepienie murowane od oczojebnych kolorów - różowy, żółty,ściekły zielony atakują... %^&$%**#!!!%&*#$%
Wracając do domu wściekła jak byk na corridzie wniosek nasunął mi się jeden - już wiem co powinnyśmy robić!!Szyć normalne spodnie jeansowe dla normalnych kobiet!!

majka
.................................................................................................................


sobota, 1 czerwca 2013

tfu, tfu...na psa urok.

no przecież tak być nie może!
to, że ja walczę z zębami, których nie ma (czeźwa żem jak świnia!), a Sis z migreną wielką jak żyć mojej teściowej (myślicie, że czyta?!), nie znaczy, że zaGAJAcz zamknięty!
zaGAJAjcie Miłe Panie!

jak się uda-dołączymy.

piątek, 31 maja 2013

carbonara

Wieczór.
Dziecka śpią, siedzimy łapiąc oddech, przed telewizorem.
Jak w większości domów, pilot dzierży On.
Skacze po kanałach, niczym Małysz w szczytowej formie.
Nagle zatrzymuje się na jednym z nich i ożywiony mówi:

-ooo!!! patrz! pamiętasz ten film? nie? no nie pamiętasz? to ten gniot! no, no-TEN!
Jessuuu, masakra! jeszcze to puszczają? powinni zakazać emisji! Gra aktorska kiepska, zresztą-gdzie Ci aktorzy? zero fabuły, zero logiki, no gniot nad gnioty, nie?
hahahahaha ja Cie....ale dali film...

sięgam po pilota, przełączam.

-ej!!! no co robisz????oglądam!!!

....faceci.


ps.tytuł nie jest od czapy.Gadając kolejną noc o żarciu, będzie to jakieś usprawiedliwienie;))


marta




...................................................................................

czwartek, 30 maja 2013

precz z uprzężą!

Przywróćcie Im wolność!
Oswobodźcie z kajdan!
rozkołyszcie!

i świętujcie!!!

Dzień bez stanika!
Obchodzicie? :))

środa, 29 maja 2013

"nocne mary seksiary"

Droga Siostro,

Dzisiaj siedząc w pracy (a jak wiesz pracuję w babskim gronie), do mych uszu doleciała historia jednej z koleżanek...(nazwijmy ją Szparka Sekretarka). Owa Szparka Sekretarka z pąsem na licu, włosem rozwichrzonym wpada dzisiaj do nas do pokoju, zrzuca okrycie wierzchnie, włącza czajniczek, co by jak przystało na prawdziwego urzędasa, dzień rozpocząć kawusią i plotami, ucisza Nas głośnym pssssyyyyy i mówi:
- A teraz słuchajcie kobity jaki to ja sen dzisiaj miałam....
myśląc,że będzie to kolejna opowiastka jak to lewitowała nad miastem podziwiając krajobrazy, odpaliłam kompa i zaczęłam przeglądać pocztę, jak tu do mych uszu nie doleci....
Szparka- Dziewczyny szef mnie molestował dzisiaj...!!!
Tłum - ale jak to?? gdzie kiedy??co Ty mówisz??
Szparka - no mówię Wam, molestował mnie w nocy??
Tłum (ze zdziwieniem i przerażeniem w oczach) - to gdzie żeś go spotkała??!!!
Szparka - nie nie spotkałam tylko przyszedł do mnie dzisiaj w nocy (tutaj rozległo się głośne SIURP - upity łyk kawusi przywrócił logiczne myślenie naszej drogiej Szparce Sekretarce) no w snach...
Tłum -AAAAAAAAAAAA opowiadaj jak to było, no nie trzymaj nas w napięciu (zbiorowe SIURP!!)
Szparka -  Śniło mi się, że byłam na grylu u znajomych, wiecie wieczór, piwko, mięsiwo skwierczy na grylu, plotki, muzyczka itp itd. W pewnym momencie zapragnęłam się przejść, idem se ja nad rzeczkę stoję sobie na brzegu i nagle słyszę,że ktoś za mną stoi.... poczułam męski zapach, oddech na mej szyi, rękę obejmującą mnie w tali, taki mocny męski uścisk (SIURP) postanowiłam się odwrócić i zobaczyłam JEGO!!! Normalnie jak żyw stanął przede mną..A jakim mnie omiótł wzrokiem, aż mnie dreszcz przeleciał...
Jedna z Tłumu - (znudzona) SIURP!! - nie dziwie się - przecie on jak ropuch skrzyżowany z aligatorem wygląda i te jego oczyska takie świdrujące o wypłowiałym zielonym kolorze, nie mówiąc o brzucholcu wiszącym, że cała ptasia rodzina miałaby schronienie... SIURP!!
Szparka - -ale ale nie przerywaj mi bo to nie koniec (SIURP!!) wyrwałam się mu i zaczęłam uciekać, a on za mną gna ile sił, czuję go jak się zbliża do mnie i nagle bach...upadłam i poszybowałam iiiii (SIURP!!) i znalazłam się w innym miejscu znowu noc, i ta sama sytuacja oddech na szyi, męski zapach obezwładniający, czuję jego usta na mej szyi, ręce wędrujące po ciele, ja się wyrwać nie mogę(SIURP!!podniecenie sięga zenitu )odwracam się iiii kogo widzę Naszego Szefa, ale wyglądał jakoś tak inaczej....
Tłum - czyli jak??no jak??
Szparka- -no jakby do tej ropuchy dołożyć Gordona Ramseya....
Ja padłam jak sobie to wyobraziłam, strzeliłam fejspalam, zakrztusiłam się iii nasunęło mi się pytanie....

Czy można go pozwać o nocne molestowanie??? Jak sądzisz??


majka


...............................................................................................


Kochana

Ja Ci dobrze radzę, Ty rzuć tę pracę w cholerę!
Nie dość, że na tyle bab-jeden jedyny chłopina, to z urodą (delikatnie mówiąc) nienachalną.
No ja nie wiem, czy bym miała motywację :)
W przypadku pozwu, jesteście na plus (jakoś se paszczury z chucią radzić muszą), więc pismo będzie wiarygodne. ...bo gdyby szefował Wam, taki Al Pacino na przykład, to nikt w molestowanie by nie uwierzył, no chyba, że jemu.
Sądzę, że pozwać można śmiało.Nikt mu nie kazał po snach podwładnych zapitalać.
a nawiązując do Masterszefa, to Ci w tajemnicy powiem, że on mi się całkiem, a całkiem widzi, choć urody w nim tyle, co seksu w pantalonach. Ale jak tak wrzaśnie na własnych kuchcików! jak siepnie fartuchem o ziemię! jak trzaśnie obrotowymi drzwiami!-to mnie się nogi uginają.
Podsumowanie:
dzięki snom Szparki, odkryłam swą nieodkrytą dotąd stronę:
Och Ramsay! krzycz! bij! poniżaj!
i ze schaboszczaka w pośladek!!!!
oooo!!! taaaakkkk!!!!!


marta

wtorek, 28 maja 2013

"na robala"

Mieszkając przy lesie, warto wiedzieć, że wieczorne wietrzenie sypialni, grozi powiększeniem liczby żyjących w domu.I nie, żeby od razu libido szybowało w górę, od nadmiaru tlenu.Co to, to nie (przynajmniej nie u mnie), chodzi o to, że możliwość wpuszczenia pchającego się do światła bzyla, jest ogromna.
No to se wpuściłam.
Świerszcza.
Ale, ale...żeby chociaż świerszczyka, a skąd! wparowal taki ŚWIERGOL, że o włos zawału bym nie dostała, myląc dziada z krokodylem!!!
Jako, że ja z tych strachliwych, w dyrdy popędziłam po domowego świerszczy łapacza, raban podnosząc.Ruszył Ci on na odsiecz, przekopując pokój: pod kanapą, na kanapie! wszędzie szuka, parska, sapie! (jak w tej bajce u Tuwima)...
nic.zero.nul.
się zapadł się normalnie!
Stalam sobie odważnie w progu drzwi wejściowych i do walki zachęcałam.Po godzinie przekonać się dałam, że bzyl najnormalniej w świecie opuścil nasz padół, wracając przez otwarte na oścież okna, skąd przyszedł.
Nadstawialam uszu jeszcze czas jakiś-przecież to cyka, trzeszczy i w ogóle...ale faktycznie cisza.
Po świerszczu słuch zaginął.
do czasu....
Obleczona we frywolną koszulkę na spoczynek nocny się udałam.Nim się położyłam tradycyjnie na łóżku usiadłam, schyliwszy lico nad leżącym przede mną laptopem.I gdy tak w świecie buszowałam, po blogach se skakałam, z lubością Was odwiedzałam, TEN zrobił TTRRRRR (niezłe mi cykanie) i prosto z sufitu wpadł mi prościusieńko tam, gdzie mlekiem kraina płynąca.
@###$$$@@!!!!!!!@@@###!!!!!!!!!!!!!!!!
O masakra!!!!!!!!!!!
zawał to pikuś, przy moim stanie!!!!
ruchem zwinnej tygrysicy, jedną ręką frywolną ściągnęłam, rzucając ją z impetem o glebę!!!
traf chciał, że całej akcji błyskawicznego striptizu przyglądał się Osobisty, w którego stronę golusieńka czmychnęłam.Szczęka mu opadła, oko niebezpiecznie zaogniło...
jedym, równie blyskawicznym ruchem pozbył się bokserek, z przytupem pizgając nimi przed siebie.
mrrraaauuuuu.....wydobyło się z jego trzewi, na co, cichutko i trwożnie, wyjęczałam:
-to nie to! to ŚWIERSZSZCZCZ !!!!

Łapanka tym razem zakończyła się sukcesem, Osobisty demonstracyjnie ujął gada w dwa palce i przyjrzawszy mu się badawczo, rzekł w moją stronę:
-wiedziałem! samiec! 
a wypuściwszy go łaskawie, dodał:
-leć, pobzykaj trochę....

Jak myślisz? świerszcze bzykają?;)


marta

............................................................................................

Znałam kiedyś gościa co się Świerszcz nazywał. Bzykał na potęgę....
Czy to we dnie czy to w nocy straszny świergot się unosił.
Gdzie nie spojrzał lasek tłum, Świerszczol czuł się wśród nich niczym król, palcem pstryknął, paskiem strzelił i już bzykać mógł do woli. Paszczur z niego był straszliwy, więc w czym sekret tkwił moi mili... ?? Odpowiadając Sis mej drogiej TAK, czy paszczury czy lalusie Świerszczole bzykają :P:P:P

majka


poniedziałek, 27 maja 2013

zaGAJAmy...

flegmatyk, czy choleryk?;)

nie wierz nigdy kobiecie

 Siostro Najmilejsza!
 z wczorajszych komentarzy wyjszło, że nie o wszystkich mych przygodach (tych o których się dłuuugo pamięta-nie zawsze ku radości własnej) wiesz.Dziś więc będzie groźnie, prosto ze świata przestępczego- historia najprawdziwsza, która jak nic wryla mi się w mózgową zapamiętajkę, a długo była (no, dobra wciąż jest) zaGAJAczem w mej bliższej i dalszej familii.Lubiom się ludziska pośmiać, nie zdając sobie sprawy, jak mnie wtedy strach obleciał, pomimo komicznej oprawy...
ale, od początku:
dawno to było.byłam piękna i młoda, no i drobniuteńka taka (to przed odkryciem naszym tortów bezowych) i zaczynałam swój letni urlop.Najlepsza szefowa świata (tak, ta która chciała mnie adoptować :)Ta, która wciąż zawstydzala stwierdzeniami typu:"jesteś piękna i dobra, jesteś wspaniałym człowiekiem, twoja mama ma wielkie szczęście", a której niestety już nie ma...) podarowała mi solidny zastrzyk finansów, co bym zabrała swoje dziecko (wielomatką stałam się później) na jakieś wypasione wakacje.
I ja z tym zastrzykiem i z innymi reklamówami, stałam na dworcu głównym-zresztą w Twym mieście rodzinnym, w kolejce po bilet na pociąg.Zaczynałam urlop i jechałam do syna (który wcześniej już wakacje zaczął i oczekiwał matki swej u matki jej-czyli babuni).
Kolejka była duża.Jak to kiedyś do kasy.
Objuczona siatami stałam cierpliwie, gdy w ułamku sekundy zrobiło się zamieszanie i poczułam jedynie, jak ktoś/coś wyrywa mi torebkę z zastrzykiem od najlepszej szefowej świata.
Niewiele myśląc (od zawsze żyłam działając), zamachnęłam się drugą ręką i jak nie ZAPIŹDZIŁAM reklamówą na oślep, to tylko huknęło.
Oprzytomniałam, paczę i co widzę???
delikwent leży na glebie bez ruchu.Wielki jak tur...a ja taka mała.Skuliłam się w sobie jeszcze bardziej, gdy zdałam sobie sprawę, co kryje zawartość zapiździelczej siaty!
Pamiętasz kaskadę? taki napój w szklanej, dużej butli.Butla miała denko nie od parady! I ja tą butlą, z tym denkiem....
Jessuuu, jak ja się wtedy wystraszyłam...
ten leży, ani kopytkiem machnie, ja próbuję koparę wciąż rozwartą przymknąć, ludzie mi brawo biją...policaje idą.
-ło matyldo rupieciowska już po mnie! zamiast na urlop, to do pierdla.dziecko me biedne....

zanim doszli, życie przeleciało mi przed oczami....w swym tamtejszym wyobrażeniu wciąż bym gniła w ciupie!
trwało to może chwil ładnych parę i ten, za którego gnić miałam, usiadł, łbem na boki zamachnął i na chwiejnym nogach, podniósł się, obejmując swój coraz bardziej fioletowy sagan.
Spojrzał na mnie tak....że skuliłam się jeszcze mocniej.spod spuszczonej grzywy jęknęłam -przepraszam, co spotkało się z atakiem śmiechu i u czekających do kasy i u policajów.

dasz wiarę, że to tamtego,a nie mnie zakuli?
ha! nie od dziś wiadomo, że gupi to ma szczęście!

marta

..........................................................................................................

Droga Siostro!

Kochana aż mi krew zmroziło w żyłach jak zaczęłam to czytać, ale z każdym zdaniem na mej twarzy pojawiał się coraz to większy uśmiech, poliki zaczynały drżeć niczym pośladki dziewczyn tańczących  dancehall, a oczęta łzami zachodzić :D Moja bohaterka!!! Oczyma wyobraźni widzę Cię jak z kurwikami w oczach bierzesz zamach niczym King Bruce Lee Karate Miszcz i z impetem walisz typa w czerep :D
Ale , ale nasi czcigodni czytacze nie wiedzom, że nasze życiorysy układajom siem bardzo ale to bardzo podobnie i w mym życiorysie miała miejsce podobna sytuacja.... A było to tak:
Kilka wiosen temu i kilka tortów bezowych mniej (swojom drogom kiedy idziem na to cudo ???:P:P:P) wracam ja sobie radośnie do domu z uczelni, wiosna ptaszki świergolom, słonko przygrzewa, Dyzio marzyciel (czyt. ja) idem sobie z nosem zadartym do góry, jak tu nagle nie usłyszę przeraźliwego wrzasku starszej osoby opuszczam nos rozglądam się i widzę starszą panią, która krzyczy  Łapać Złodzieja!!!tam cała moja emerytura!! Pacze i co widzę...Typ leci w moim kierunku, mija mnie niczym najlepszy narciarz w slalomie gigancie, a ja długo nie myśląc rzucam się w pogoń za nim... Pędzem lecem (w sprincie pobiłabym samego Usajna Bolta :P) już go prawie mam, już prawie witam się z gąską a ten jak mnie przez plecy nie zdzieli, to ąż mi tchu zabrakło i zobaczyłam latające gwiazdki i ćwierkające ptaszki...ale ale to wcale nie powaliło mnie, a wręcz przeciwnie dodało speeda w nogach i dorwałam typa :P:P:P Torebkę odzyskałam, a przemili Panowie, którzy widzieli całą akcję złodziejaszkiem się zajęli...a,że oni to też raczej spod ciemnej gwiazdy, to wolę nie myśleć co mu zrobili, usłyszałam tylko PLAS!! i pobiegłam do tej biednej starszej Pani, co by jej torebkę oddać :) O taka byłam waleczna!!
Ha!Waleczność to chyba kolejna nasza cecha wspólna :)

majka

niedziela, 26 maja 2013

kup pan misia


Zmieniałyście kiedyś koło w aucie?
Bo ja tak. Jak złapałam gumę.do domu daleko, do celu jeszcze dalej.Cóż było robić?na flaku nie zajadę. Zjechałam na pobocze, wiosna, lasy dookoła....cudnie.No ale, ja nie po to, więc wracam na ziemię.Wyciągam lewarek, zaglądam czy aby na pewno zapas w bagażniku-zapas puszcza oko, więc zaczynam zabawę.Klnę w duchu ile wlezie, bo mija mnie tabun pędzideł i jakoś żadnen ani myśli pomóc-faceci....szarmanckość aż bije po gałach...jedźcie, jedźcie, bo jeszcze garb by wam wyrósł, gdybyście się zatrzymali i to cholerne koło za mnie zmienili.Dobrze, że w tym lesie mi się przydarzyło, bo jak nic, jeszcze opieprz bym zbierała, gdyby mnie mijać musieli, gdy pobocza by brakło. Gdy już ostatnią śrubę dokręcałam, podjechał cichutko.Głowę podniosłam znad lewarka i nawet sarkazmu się wyzbyłam i nie parsknęłam:" się pośpieszył", ani też nie strzyknęłam jadem w jego stronę, w zemście za kolegów po płci.Pomyślałam natomiast, że oto przywraca mi wiarę w ród męski, że jeszcze pomocni faceci nie wyginęli, że oto przedstawiciel broniący samczego honoru.I gdy tak kroczył w moją stronę, nawet uśmiechem uraczyłam. I już miałam w głowie myśl układać, że niepotrzebnie, że nie-dziękuję, że już poradziłam sobie, gdy mój rycerz, uśmiechając się półgębkiem, wysyczał przez zęby:
-ile?
-hę??? spytałam i oczy wytrzeszczyłam. I jak już mi objaśnił, za kogo mnie wziął, no bo TUTAJ właśnie stoją, i że on nie do pomocy, a o pomoc prosi, co by chuć ujarzmić miło, z nadal wytrzeszczonymi gałami,
wrzasnąć jedynie zdołałam:
-a gdzieś Ty widział kurwę z samochodem???!!!
nie odpowiedział.Odjechał.A ja w wyciągniętym swetrze, z lewarkiem w dłoni, usilnie próbując wepchąć
oczy w oczodoły, zadzwoniłam do Niej....
a Ta wyrechotała:
-hahahahahaha, nie mogę.było go z lewarka....

Pamiętasz?straszyłaś, że puścisz parę, jakim laskom chleb odbieram;)
no to Cię ubiegłam, zanim przemówiłaś:P

marta


......................................................................................................

Droga Siostro,

Czy pamiętam??!! No jasne,że tak :) na samo wspomnienie mój szczękościsk od śmiania się, daje znać o sobie :D Oczy łzami zachodzą a brzuch mimowolnie skurczy dostaje:D Ale tak między nami babami, chłopy ładnie nasrane we łbach mają, jak tylko widzą kobietę stojącą na drodze to jedno tylko przychodzi im na myśl... tirówka:/ Masakra jakaś:/
Gdzie ci gentelmeni, co męską dłonią strudzoną, bezradną niewiastę chcieliby wspomóc??ja siem zapytujem, no gdzie?? Po II Wojnie Światowej, żadnych wojen nie zarejestrowałam w naszym kraju, żeby móc ich usprawiedliwić tym, iż na wojnie wyginęli...
My kobiety przesrane mamy i to na pełnej linii w obecnych czasach...

majka

wst(empik)

zaGAJAcz powstał (a w zasadzie powstaje każdego wieczora, zahaczając o noce ciemne) z potrzeby rozmów damsko-damskich.Nazwa jak można się domyślić, zainspirowana córą naszą (wspólną, bo co dwie matki, to nie jedna!), która jest najmocniejszym spoiwem, łączącym nas na wieki.
Skoro nasze maile, rozmowy i myśli (telepatio kochana), które brzuchy nam skutecznie odtłuszczają i zmarszczek śmiechowych dodają, mają przetrwać, niech trwają-żyjąc.
Bo gdy za lat tysiąc, usiądziemy w fotelach bujanych, dzierżąc w dłoniach kielichy z dziurawcem, i założywszy naoczne bryle zaGAJAcz odpalimy, to daję sobie ręce poucinać, zachichoczemy tak, że nam protezy powypadają.

 a, że śmiech to zdrowie-niech się zadzieje!